wtorek, 7 czerwca 2016

Nagość

Nie wywyższam nagości, ale się nią delektuję.
W tym zamkniętym pełnym kłamstw świecie otwartość jest jak powiew świeżego powietrza; inna sprawa, że publiczna nagość nie koniecznie musi oznaczać otwartość dla wszystkich, co tu widać czasami (czasem oznacza zboczenia), ale to tylko dowodzi, że zamiast rozumieć i odłożyć sprawy cielesne na niższy priorytet niż wyższe cele np. rozwój, globalna tendencja pokazuje, że wciąż koncentrujemy się na podstawowych potrzebach naszego ciała podyktowanych przez geny, często dorabiając do niej zaawansowaną ideologię, by pozornie się od zwierzęcości odsuwać, a tak naprawdę brnąc w nią jeszcze głębiej.
Nie zrozum mnie źle, nie chodzi mi o to, by upraszczając odciąć się kompletnie od cielesności, bo to kolejny błąd popełniany przez wiele ideologii.
Chodzi o to, by być świadomym swoich tendencji i je inteligentnie nakierowywać by z jednej strony były zaspokojone a z drugiej nie przeszkadzały w dążeniu do inteligentnych celów.
(jeśli masz krowę, możesz ja zabić i objeść się do granic możliwości, a potem umrzeć z głodu, bo mięso się zepsuje, albo doić mleko, gdzie będziesz jeść niewiele za to przez lata. Pokusa objadania się, najczęściej zwycięża)
Dlatego uważam, iż wywyższanie takich aspektów jak nagość, czy też spinanie jej do seksualności jest niekorzystne rozwojowo.
Rozważanie aspektów estetyki nagości również jest manifestacją zwierzęcości.
Pomimo tego wszystkiego myślę, że na nagość, jak i na ubiór powinno być miejsce.

Brak komentarzy: